środa, 2 stycznia 2013

Virtual Kingdom - Prolog

Królestwo Enterneth pogrążone było w rozpaczy. Żałoba ogarnęła wszystkich mieszkańców, gdyż kilka dni wcześniej ze świata żywych odszedł ich król. Słońce schowało się za chmurami, jakby podzielało ich smutek. Na ulice stolicy spadały krople deszczu sprawiając, iż nikt nawet nie raczył wyjrzeć na zewnątrz. Na zamku panowała cisza, nikt nie miał odwagi by cokolwiek powiedzieć. Królowa leżała w swojej komnacie, cierpiąc w milczeniu po śmierci ukochanego męża. Kobieta ta była dosyć sędziwa, dlatego też nikt nie wierzył w to, że przeżyje kolejny rok. Choroba niszczyła ją od lat, a ostatnie wydarzenia zdawały się wbijać w nią dodatkowe, śmiertelne ostrza. Wszyscy bardzo dobrze o tym wiedzieli. A przede wszystkim jej jedyny syn, następca tronu.
Mężczyzna, a właściwie chłopiec, na imię miał Nataniel. Spoglądał w tej chwili na świat smutnymi, zielonymi oczami ukrytymi za przydługą, złotą grzywką. Stał na korytarzu, jakby nie wiedząc, co teraz ze sobą zrobić. Chciał porozmawiać z matką, ale sam nie wiedział, jak się za to zabrać. Nie chciał być królem. Nie nadawał się do tego. Wszyscy o tym wiedzieli, a już w szczególności on sam. Nie miał jednak wyboru - ród wymagał od niego posłuszeństwa. Taka była wola jego ojca i musiał się jej poddać. Zacisnął dłonie i uderzył w ścianę zdzierając sobie skórę. Ileż on by dał za to, by nie być potomkiem rodu królewskiego! Jego marzeniem były podróże, zabawa, kobiety. Na pewno nie królestwo. Miał dopiero dwadzieścia lat i ani trochę nie czuł się dorosły. Był dzieckiem, które w głowie miało tylko uciechę. Odpowiedzialność nie była jego mocną stroną i dlatego tak bardzo się tego wszystkiego bał. Zamknął oczy i odetchnął. Cóż, klamka zapadła. Od tej chwili przestanie być chłopcem, a będzie musiał stać się mężczyzną. Królem Natanielem Vergiliusem III Lione.
Dzień koronacji nastąpił szybciej niż się tego spodziewał. Niby minęły trzy tygodnie, jemu natomiast wydawało się, jakby minęło dopiero kilka dni. Przygotowania trwały od samego rana. Służba krzątała się, co chwila coś do siebie pokrzykując. Zamek musiał być wysprzątany i odpowiednio wystrojony na taką okazję. Nataniel jednak zdawał się nie zwracać na to uwagi. Zamiast ubierać się w strój przeznaczony na uroczystość wolał siedzieć przy łożu matki i rozmawiać z nią. Przez chwilę miał nawet ochotę przyznać się do strachu. Powstrzymał tę chęć w ostatniej chwili, wiedząc że sprawiłoby jej to ogromną przykrość. Dla niej na zawsze powinien zostać dobrym synem, godnym tronu i korony.
- Synu. - Usłyszał cichy szept, który wydobywał się z suchych ust jego ukochanej matki. - Twój ojciec byłby z ciebie dumny. - Kobieta mówiła spoglądając na niego ledwo otwartymi oczami. Zdawało się, iż wcale nie dostrzega swojego dziecka. W rzeczywistości, nie dostrzegała już praktycznie niczego. Młody Lew był świadomy tego, że niebawem trzeba będzie przygotowywać się do kolejnego pogrzebu. Starał się jednak o tym nie myśleć, gdyż od tego łzy same napływały mu do oczu. Mężczyźni nie płaczą, a on nie mógł wiecznie być małym chłopcem.
- Wydaje ci się mamo. Robię tylko to, co jest moim obowiązkiem. - Odpowiedział nie patrząc na nią. Nie miał na to siły. Otworzył usta i chciał dodać coś jeszcze, gdy do komnaty weszła służąca. Była to drobna dziewczyna, najwyżej szesnastoletnia. Widząc młodego króla zarumieniła się lekko i skłoniła głowę. Chustka, którą miała założoną na spięte w kucyk, brązowe włosy lekko się zsunęła.
- Paniczu, wszyscy panicza szukają. - Powiedziała drżącym głosem. Chłopak powstrzymał uśmiech wypełzający na jego usta. Czyżby był taki przerażający? - Musi się panicz przygotować, za pół godziny ceremonia. - Nie patrzyła na niego. Jej wzrok wędrował po posadzce, a jej myśli były dla niego nieodgadnione. Nataniel nie chciał iść. Nie chciał zostawiać ostatniej osoby jaka mu została.
- Idź. Nie możesz kazać swoim poddanym czekać. Bądź moją dumą. Pokaż wszystkim potęgę Lwów i nie daj się stłamsić Irysom. Zapamiętaj moje słowa i idź przed siebie dbając o to królestwo. - Zacisnął pięści po wypowiedzi matki. Skinął głową i pocałował ją w czoło. Zrobi wszystko, by ją zadowolić. Wstał i poszedł się przygotować. Czas się powoli kończył, a on miał jeszcze tyle rzeczy do zrobienia.
Nadeszła chwila, której Nataniel nigdy nie zapomni. Ręce mu się trzęsły, nogi miał jak z waty. Wyjrzał zza kotary. W sali koronacyjnej było mnóstwo ludzi. Zjawiła się większość mieszkańców Romar. Wzrokiem śledził twarze większości obecnych nie wychwytując na nich niczego ciekawego. I wtedy jego oczom ukazała się śliczna dziewczyna. Miała długie jasne włosy i brązowe, ukryte pod grzywką oczy. Nigdy nie widział takich oczu! Przypatrywał się dziewczynie dłuższy czas. Była niska i całkiem urocza. Jej uśmiech zdawał się być taki radosny, a ona sama podekscytowana całą tą sytuacją. Zazdrościł jej. Całego tego optymizmu i beztroski. Był święcie przekonany, że nie musiała się o nic martwić. Nie musiała dźwigać na swych barkach odpowiedzialności za innych. Już miał chować się całkowicie za szkarłatnym materiałem, gdy dostrzegł coś istotnego. Herb. Dziewczyna miała wyszytego na sukni ogromnego irysa, który był znakiem rozpoznawczym rodu arystokratycznego Enterneth. Rodu, który nie cierpiał rodziny królewskiej. Nataniel był zdziwiony, że ktokolwiek z nich przyszedł. Choć w sumie pewna część Irysów ostatnimi czasy zaczęła wychodzić z propozycją pokoju. Być może, owa młodziutka dziewczyna była jedną z nich. Mimowolnie się uśmiechnął. Naprawdę pragnął się z nią zaprzyjaźnić!
Jego rozmyślania przerwał głos kapłana. Głos, który oznaczał rozpoczęcie ceremonii. Blondyn westchnął i wyszedł, ukazując swoje oblicze gościom. Doszedł do klechy i uklęknął. Starszyzna, wśród której znajdował się jego były nauczyciel stała tuż przed nim. To właśnie on przełożył miecz przez jego ramiona.
- Dzisiejszego dnia, ja Ernest Arthur Lione, doradca zmarłego króla Alistora V Lione, koronuję cię na władcę  Enthernet. Czy zobowiązujesz się dbać o interesy królestwa? - Rozległ się tak dobrze znany mu głos. Przymknął oczy, odetchnął po raz ostatni i pokonał strach.
- Zobowiązuję się. - Odpowiedział głośno i pewnym siebie głosem. Sam był zdziwiony swoim zachowaniem. Kapłan nałożył na jego głowę koronę.
- Oddaję ci więc władzę, Natanielu Vergiliusie III Lione. Królu Enthernet! - W momencie, w którym wypowiedziano te słowa, nad królestwem rozległ się ryk. Ludzie zamarli w przerażeniu i nasłuchiwali. Cóż by to mogło być? Co przerwało koronację, hałasując tak niemiłosiernie? Niebawem zagadka została wyjaśniona.
- Smok! - Krzyknął wchodzący do sali strażnik. - Do Enthernet powróciły smoki! - Wieść ta wywołała panikę wśród wszystkich obecnych na sali. Cóż, ciężki początek władania spotkał Nataniela.

Tymczasem na obrzeżach stolicy, w głównej posiadłości rodu Irysów wrzało od dyskusji. W starym, charakterystycznym budynku zostali wszyscy ci, którzy nie zgadzali się z władzą Lwów. Zebrali się w głównym salonie i z oburzeniem mówili o następcy tronu. Nikt nie wierzył w to, że Nataniel nadaje się na króla. Wśród nich siedziała siedemnastoletnia dziewczyna. Patrzyła na starszych od siebie ze spokojem, ani trochę nie zdradzając swojego podekscytowania. Wszystko w niej aż wrzało. Krzyczało, że niebawem będzie mogła dopełnić zemsty! Problem w tym, że dziewczę nie za bardzo wiedziało, o jaką zemstę mogłoby chodzić.
Swędziała ją noga, jednak nauczona zasad etykiety wiedziała, że w towarzystwie nie może się podrapać. Przygryzła wargę i poprawiła grzywkę. Kilka brązowych kosmyków wpadało jej bowiem do zielonych oczu, co okropnie ją drażniło.
- Cecylio. - Rozległ się delikatny, kobiecy głos. Dziewczynie wydawało się, że skądś go zna, ale myślami nadal była przy zemście i nienawiści do rodu Lwów. Którzy swoją drogą, nigdy osobiście nic jej nie zrobili. Znajdowała się jednak w pomieszczeniu z całą grupą buntowników składającą się z członków jej rodziny. Solidarność wobec nich i jakaś wewnętrzna siła kazały jej być tu razem z nimi.
- Cecylio. - Głos znów się rozległ. Ciekawe świata oczy spojrzały wprost na czterdziestoletnią kobietę ubraną w znoszoną, bordową suknię, która przed laty musiała być naprawdę piękna.
- Tak? - Dziewczyna słyszała jak bardzo ma zachrypnięty głos. Chrząknęła lekko sądząc, że teraz powinno być dobrze. - Coś się stało mamo?
- Nic konkretnego kochanie. Po prostu zamyśliłaś się tak, że nie zwracałaś na nas w ogóle uwagi! - Matka dziewczyny uśmiechnęła się do niej promiennie. Tak, to właśnie za to dziewczyna tak bardzo ją kochała. Cecylia czuła, że za tą kobietę jak i za swojego ojca oddałaby życie. Była to dwójka ludzi, których nigdy nie pozwoli skrzywdzić. Obiecała to sobie bardzo dawno temu i była pewna, że dotrzyma słowa.
- Przepraszam. Sama nie wiem jak to się stało, że was nie słyszałam. - Jej uśmiech rozbrajał wielu. Serca wszystkich ludzi, a zwłaszcza mężczyzn zawsze od niego miękły. Mimo to, tym razem dużo osób patrzyło na nią ze smutkiem. Nie wiedziała dlaczego, choć działo się to już od dłuższego czasu. Czyżby zrobiła coś złego?
Spotkanie trwało, a plany zamachu stanu zaczynały nabierać kształtów. Wszystko jednak zostało przerwane przez ogromny ryk. Wszyscy zebrani zaniemówili, a w pomieszczeniu nastała nieprzyjemna cisza. Od razu było jasne to, co się stało. Smoki. Ale co w Enterneth robiły smoki? Tyle lat minęło już od czasu, kiedy zostały wygnane! Strach wdarł się w dusze wszystkich poza młodą Cecylią. Na jej ustach pojawił się uśmiech, a w oczach zabłysnęła radość. Maszyna poszła w ruch.
Wszystko właśnie się zaczęło!
Okej, bardzo długo się za to zabierałam.Opowiadanie na podstawie forum, na którym byłam adminką. Forum to nazywało się dokładnie tak samo - Virtual Kingdom.Chciałam to napisać od dawna, ale nie mogłam się zebrać w sobie. W końcu udało mi się zacząć i mam nadzieję, że uda się także skończyć.
Macie przed sobą prolog opowieści o losach Cecylii, Nataniela i jeszcze wielu innych mieszkańców Romar - stolicy Królestwa Enterneth.
Dedykuję ten rozdział, jak i całą historię, dwóm osobom. Po pierwsze, Bezimiennej, gdyż tak naprawdę świat przedstawiony jest wytworem jej wyobraźni. Ja go po prostu opisałam, dodałam bohaterów, intrygę. Gdyby nie ona, ani forum ani ta historia nigdy by nie powstały. Bezo, wielbię Cię <3Po drugie, Pieszowi. Mojemu kochanemu synkowi, który wręcz zmusił mnie, bym wreszcie to napisała. Wiem, że czekasz na więcej i obiecuję Ci, że niedługo to wszystko napiszę!
Niektóre postacie są lub będą "pożyczone" (oczywiście za zgodą ich twórców), bądź będą na cześć niektórych postaci, które pojawiały się na obu wersjach Virtual Kingdom.
Z postaci, które pojawiły się w "Prologu" tylko Nataniel jest na cześć istniejącej wcześniej postaci. Jest on inny niż oryginał, ale imię ma po najwspanialszym królu Enterneth z jakim miałam przyjemność pisać. Pozdrawiam dziewczynę, która stworzyła tą postać. Choć pewnie nigdy tego nie przeczyta. Naprawdę bardzo dużo przyjemności sprawiła mi gra z Tobą, mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś się spotkamy na jakimś forum.
Teraz kilka linków:Pierwsza wersja forum: http://virtualkingdom.mojeforum.netDruga wersja forum: http://virtualkingdom.forumpl.net

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Lol, zaliczyło Twój komentarz do SPAMu XDD" Dobrze, że zajrzałam w opcje i odblokowałam xDDD"

      Niach, ja też kocham <3

      Usuń
  2. pisz kolejne i to szybko bo chcę już zobaczyć czy on będzie z tą blond dziwką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, szykuj się na pierwszy rozdział najpóźniej w poniedziałek.

      TAK, ZOBACZYSZ TĄ BLOND DZIWKĘ JESZCZE RAZ.

      Anonimowa Satsuki.

      Usuń
  3. Legenda całkiem klimatyczna. Powiem szczerze, że rodem z fantastyki bo tu także nie zabrakło toposu. Jak to w legendach bywa wszystko się toczy jednym ciągiem. "Młody niezdecydowany władca musi podołać potędze przeznaczenia" - to mi wręcz przypomniało mojego głównego bohatera III części sagi o elfach.
    Mam nadzieję że napiszesz cześć dalszą skoro to dopiero prolog wszystko jest jeszcze bardzo skrótowe.

    Axel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział pierwszy już się pisze. Znaczy, zaczyna. Sądzę, że do niedzieli/poniedziałku uda mi się go skończyć.

      Cóż, historia Nataniela wcale nie będzie taka przyjemna i wypełniona fluffem, ale myślę, że Ci się spodoba C:

      ZWŁASZCZA, ŻE GNÓJ... A z resztą, przeczytasz, zobaczysz :"D

      Usuń
  4. noooooooo Kochanie, ładnie, ładnie :D SMOOOOOOKI *q* <3 <3 <3 omnomnomnomnom <3 masz, przeczytałam, ciesz się, że w końcu to zrobiłam. xDDDD fajne, fajne, ale mam ochotę wymordować połowę królestwa... (cierpię na brak Aion'a, idę mordować simsy) <3
    ANKOOOOO :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, ja tam mam ochotę tylko wymordować Nataniela. No i jeszcze taką jedną, zobaczysz w pierwszym rozdziale xD"

      Spal simsy. Albo utop.

      Pfff, mam się cieszyć? xDDD Weź spadaj xDDD

      Usuń