Próbowała zajść go od tyłu. Z tego powodu schowała się w jakiejś
dziurze. Była cała poraniona, krew spływała jej po czole. W ręce trzymała
miecz. Serce zawsze miała waleczne, lecz tym razem jakby jej go zabrakło.
Chciała wygrać, chodziło tutaj o coś iście ważnego – jej niepodległość. Mimo to
ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Przymknęła lekko oczy, odetchnęła cicho. Nie
była typową dziewczyną, właściwie… To uważała się za chłopca. Od zawsze tak
było, chociaż ostatnio musiała zacząć zmieniać zdanie. Niechybnie jej ciało się
zmieniało, stawało się… Kobiece. Przyprawiało ją to o złość. Niedługo nie
będzie miała jak tego ukryć. Serce biło jej jak oszalałe, była zmęczona. Rzeczywiście
stawała się coraz słabsza. Jest mocarstwem, ale nie ma wystarczająco dużo sił,
by się bronić. Przeklęła cicho. Wyjrzała ze swej nory i zaczęła poszukiwać
wzrokiem. Miała nadzieję, że gdzieś go znajdzie. Znajdzie i dorwie.
Tymczasem on bardzo dobrze wiedział, gdzie ona się ukryła. Uśmiech
pojawił się na jego ustach. Tak, złapie ją, już wkrótce. Nie miał pojęcia, że
jest dziewczyną. Chciał podbić jej ziemie, ot wszystko, o co mu chodziło.
Chciał być wielki, właściwie już był. Ale jeszcze było mu mało. Stał się potęgą
, gnębił całą Europę. Teraz przyszła kolej na nią. Obserwował jak ciężko
oddycha, jak wygląda w jego poszukiwaniach. Oblizał wargi i uśmiechnął się
cynicznie. Ofiara, idealna. Zaszedł ją od tyłu, tak jak ona chciała to zrobić
jemu. Czekał cierpliwie, aż wyjdzie ze swej nory. Niecierpliwił się, w końcu
pokonanie Węgier to nie lada wyzwanie! A jemu przyszło to tak łatwo… Odrobinę
się zawiódł, chociaż musiał przyznać, walczyła do końca.
Wychyliła się odrobinę. Czuła, że coś jest nie tak. Serce biło jej jak
oszalałe, szukała choćby najmniejszego znaku, że on tu jest. Niestety nie
widziała nic. Może dlatego, że krew spływała jej na oczy, a może po prostu
zmęczenie mąciło jej wzrok. Otarła pot z czoła i wyczołgała się z kryjówki. Już
miała wstać, gdy poczuła ból w plecach i jakiś ciężar nie pozwolił jej wstać.
Przeklęła głośno i odwróciła twarz. Ujrzała go. Dumnego, śmiejącego się jej
prosto w oczy. Siedział na niej okrakiem stopami przygniatając jej dłonie tak
mocno, że aż wypuściła miecz. Starała się wyrwać, jednak nie miała szans. On
był za silny, ona straciła wszystkie moce. Opadła bezwładnie na ziemie i
spojrzała na niego nienawistnie.
— Jeszcze tego pożałujesz, Sadiq. — Powiedziała cicho, po czym
zamilkła i dalej wpatrywała się w niego uporczywie.
— Chyba sobie żartujesz. — Zaśmiał się głośno. — To już twój
koniec. Koniec wielkiego mocarstwa jakim były Węgry. Teraz należysz do mnie. —
W odpowiedzi tylko splunęła w jego stronę. Niech wie, że ona nigdy nie podda
się bez walki. Jeżeli sądził, że jedna wygrana oznacza, że będzie potulna jak
baranek, bardzo się mylił. Przymknęła oczy, zabrakło jej sił. Zemdlała, nie
zwracając uwagi na nic. Co z nią teraz będzie? Bóg jeden wiedział. Bóg? Ale jak
Bóg mógł pozwolić, by taki poganin ją pokonał?
Ocknęła się w pięknie zdobionym muzułmańskim pokoiku. Usiadła na
miękkim łóżku i rozejrzała się. Przez chwilę nie pamiętała co się stało, jednak
szybko zdała sobie sprawę z tego, gdzie jest. Poderwała się szybko, jednak już
moment później znowu siedziała na łożu. Zakręciło jej się w głowie, nie powinna
była tak szybko wstawać. Wtedy zdała sobie sprawę, że ma rozpuszczone włosy.
Były umyte, a ona była przebrana w jakąś długą, białą koszulę. W dotyku
przypominała bawełnę. Chwilę myślała, co niestety w tej sytuacji przychodziło
jej z trudem. Zamarła. Zdała sobie sprawę, że zapewne właśnie odkryto je
prawdziwą tożsamość. W tym momencie wielkie drewniane drzwi otworzyły się z
hukiem. Do środka wszedł on, Imperium Osmańskie. Największy wróg całej Europy.
Popatrzył tylko na nią i uśmiechnął się ironicznie. Odwróciła wzrok.
— Czego chcesz? — Właściwie wypluła te słowa.
— Nono, spokojnie. Przypominam ci, że aktualnie znajdujesz się w moim
domu. — Wypowiedział to szczególnie akceptując słowo „moim”. Podziałało.
Siedziała cicho obserwując każdy jego ruch. — Czemu to ukrywasz?
— Niby co?
— To, że jesteś kobietą. — Zaśmiał się lekko. — Przecież nie
da się tego długo ukrywać. — Odwróciła wzrok. Sama nie wiedziała. Spojrzał
się na nią po czym podszedł bliżej. Łypnęła tylko na niego spode łba i odsunęła
odrobinę.
— Gdybym wcześniej wiedział… Byłbym dla ciebie delikatniejszy. —
Prychnęła.
— Właśnie dlatego. — Spojrzał na nią zdziwiony.
— Co?
— Właśnie dlatego, to ukrywam. By traktowano mnie na równi, a nie jako
słabszą. — Uśmiechnął się lekko.
— Ach, głupia. Kobieta powinna być uległa i słaba. A nie walczyć i to
jeszcze z mężczyznami. Powinna im usłu… — Nie skończył, bo mu przerwała.
— Jak dotąd udowodniłam, że wcale tak nie jest. — Burknęła. —
Poza tym, niektórzy mężczyźni powinni się uczyć waleczności od kobiet. —
Usiadł koło niej na łóżku. Spojrzał jej w oczy z odrobiną kpiny i złości. On
już jej zaraz pokaże, gdzie jej miejsce! Ujrzała nagłą zmianę w jego spojrzeniu
i odsunęła się dalej. Było jednak za późno. Już na niej leżał. Popatrzyła się
na niego walecznie. Czyżby chciał się przepychać? No cóż, czuła się już lepiej
i była pewna, że sobie poradzi. Jednak on nie zaczął się szarpać. Pochylił
głowę nad jej szyją i przemówił cicho.
— Pokażę ci, do czego są potrzebne kobiety. — Nim się spostrzegła
jego dłoń wślizgnęła się pod jej szatę. Językiem natomiast wodził po jej szyi.
Zarumieniła się lekko i próbowała go odepchnąć. Siły jej jednak nie wróciły,
bowiem nic nie wskórała. Poczuła jego męską dłoń pod swoją bielizną i pisnęła
cicho. Tego już było za wiele, co on sobie wyobraża?!
— S-Sadiq… — Szeptała. — D-daj spokój… — On jednak nic
sobie z jej słów nie robił. Zsunął z niej bieliznę po czym nie przestając
całować jej szyi, wsunął w nią dwa place. Elka starała się nie wydawać
dźwięków, nie reagować. Chciała być po prostu zimną kłodą, by nie dawać mu
satysfakcji. Nie wytrzymała jednak długo, już po chwili zaczęła cicho jęczeć.
Zacisnęła dłonie na ramionach mężczyzny i klnąc na niego siarczyście w myślach
oddała się jego pieszczotom. W pewnym momencie wyjął z niej palce i uśmiechnął
się do niej wrednie. Nie spodobało jej się to. Błysk w jego oku oznaczał tylko
dalsze upokorzenia. Nie myliła się, bowiem chwilę później był w niej. Poczuła
lekki ból, ku jej zdziwieniu Sadiq okazał się dużo większy niż Feliks. Właśnie,
Felek! Przypomniała sobie ich pierwszy raz. Wyglądał zupełnie inaczej niż to.
Było przyjemnie, miło, nikt nikogo nie zmuszał… W czasie jej rozmyślań Turek
zaczął poruszać się coraz szybciej. Nie powstrzymała się, jęknęła kilka razy.
Spojrzała na niego z nienawiścią na co on się tylko uśmiechnął. Przyspieszył,
ona przymknęła oczy. Ku swej złości zaczęła odczuwać przyjemność. Przeklęła
cicho, chwilę później doszła, a on wraz z nią.
Szybko odwróciła twarz zakrywając ją włosami.
Nie chciała mu się pokazać dopiero po tym co zaszło. On jednak nie darował
sobie tego widoku. Odgarnął włosy i wziął jej twarz do ręki. Spojrzał
dziewczynie prosto w oczy i zaśmiał się cicho.
— Już wiesz, gdzie jest twoje miejsce? — Odpowiedziała mu
spojrzeniem, w którym czaiły się łzy. Domyślił się, że załapała. Pocałował ją
nachalnie, wręcz brutalnie i wyszedł. Leżała tak jeszcze przez jakiś czas dając
upust emocjom. Popłakała się pierwszy z niewielu razy w swoim życiu. Było to
bowiem upokorzenie jakiego jeszcze nie doznała. Ba, był to początek masy
upokorzeń, jakie ją jeszcze czekały.
Ale nie była sama. Jej towarzyszem okazał się Grecja. Oboje mieszkali w
domu Imperium Osmańskiego i oboje byli podobnie traktowani. Tyle, że do
Heraklesa nikt nie przychodził w nocy i nie gwałcił. Z czasem jednak Elizavetta
się do tego przyzwyczaiła i przestała przejmować. Przyjęła do wiadomości, że
jest tylko zabawką. I wiecie co? Po pewnym czasie polubiła nawet swojego
prześladowcę. Chociaż owszem, marzyć o wolności nigdy nie przestała…
Hahaha @@" Turku to przez Ciebie! <333 *kocha tego opka mimo, że jej nie wyszedł*
Więc z Felkiem… Napisz PolHuna !!! Proszę. Proszę. Proszę.
OdpowiedzUsuń